Wirus samotności
2020
ODA Ośrodek Działań Artystycznych, Piotrków Trybunalski
„Wirus samotności”
cykl prac na papierze, akwarela, wymiary 31 x 41 cm każdy
Obrazy w technice akwareli kojarzą się zwykle z delikatnością barw, tematyki, a także estetyką dekoracyjną. Jednakże w tym cyklu artystka z pasją wykroczyła poza te konwencje obrazując sytuację opresji dojmująco zintensyfikowanej przez warunki epidemii. Nigdy przedtem nie malowała akwarel, ale w malarstwie olejnym wypracowała już wcześniej rozpoznawalny od razu swój charakterystyczny styl obrazowania figuratywnego, narracyjnego, nasyconego emocjami i intensywnymi kolorami. Jej wizualne opowieści operują sugestywnością filmowych kadrów ujawniających przy tym swój metaforyczny potencjał. W „Wirusie samotności” z całą mocą dochodzi do głosu coś jeszcze innego – bliskie psychoanalitycznemu seansowi zgłębianie trudnych, a czasem wręcz toksycznych relacji między dorosłą córką i matką w podeszłym wieku. Narracja stopniowo ukazuje jak realia gęstnieją od emocji i ekspresyjnych deformacji przechodząc od rzeczowej obserwacji do dramatycznego krzyku osoby osaczonej powinnościami i zamknięciem w egzystencjalnej pułapce.
Grzegorz Borkowski
Wirus samotności atakuje starych ludzi od dawna. Nie potrzebują pandemii, żeby zamknąć ich w domach. Wystarczą za wysokie schody, choroba, depresja czy brak zainteresowania światem. Trwają drepcząc w czterech ścianach, przy ogłuszającym ryku telewizora, bo słuch już nie ten. Czasem podleją kwiatki, czasem zapomną coś zjeść albo połknąć lekarstwa. Nie mogą żyć, nie mogą umrzeć. Ktoś się nimi opiekuje, zabiega, troszczy, rezygnując ze swojego życia.
Można tak ciągnąć wiele lat. Znam osobę, która zwolniła się z życia 40 lat temu. Nie potrzebuje go, jest obsługiwana w każdym aspekcie codzienności. To był powód, dla którego urodziła dziecko – „żeby na starość ktoś podał herbatę”. Troska o starych rodziców w czasie pandemii musiała być zdwojona. Zdwojony strach, żeby ich niczym nie zarazić, narastające emocje, duszące uczucie uwięzienia – czasami lekko podtruwały herbatkę.
Dorota Podlaska